ATM: Amator Teleskopowego Majsterkowania

Filtr s³oneczny z szybki spawalniczej


Sk±d siê wzi±³ ten tytu³?

Otó¿ zachêcony lektur± ksi±¿eczki Rybarskiego o amatorskim teleskopie zwierciadlanym i wcze¶niejszymi udanymi próbami obserwacji S³oñca z takim filtrem, za³o¿onym u wlotu wyci±gu okularowego teleskopu TAL 1, postanowi³em sobie zrobiæ porz±dny, obiektywowy filtr do obserwacji S³oñca.
A jakie by³y pocz±tki?
Otóz chyba wszyscy pamiêtaj± s³awetne zaæmienie S³oñca w 11 sierpnia 1999 roku. Musia³em wtedy pozostaæ w kraju, ale nie da³em za wygran±. Na parê dni wcze¶niej zorganizowa³em zaopatrzenie potencjalnych chêtnych w szybki spawalnicze, by mogli obserwowaæ bezpiecznie to zjawisko. No i w "dniu zero" zabra³em poczciwego Mizara do pracy i tam urz±dzi³em na placu "polowe obserwatorium" . Wiedzia³em, ¿e wszystkich poruszy magia tego zjawiska, a wiêc mog³em ze strony szefostwa liczyæ na "dyspensê" i potraktowanie ca³ego przedsiêwziêcia z lekkim przymru¿eniem oka. No i uda³o siê! Mizar stan±³ na placu boju, gdzie¶ znalaz³y siê stare na¶wietlone b³ony rentgenowskie. Nie zabrak³o nawet okopconego spodka pod szklankê! Ale jako¶ musia³em wykombinowaæ z Mizarem, by przez niego bezpiecznie spogl±daæ na S³oñce. Oczywi¶cie, w sklepie z szybkami spawalniczymi wybra³em taki egzemplarz, który wydawa³ siê najbardziej p³aski, no i wreszcie znalaz³em co¶, co wydawa³o siê z jednej strony równomiernie wklês³e, a z drugiej - równomiernie wypuk³e. No i przyklei³em filtr spawalniczy Nr 13 u wej¶cia do wyci±gu okularowego, a wej¶cie do tubusa zdiafragmowa³em, pozostawiaj±c otwór o ¶rednicy 4 cm, by filtr siê nie grza³ zbytnio i nie pêk³. Z pewnymi obawami spróbowa³em spojrzeæ w okular, do poczatku zaæmienia mia³em jeszcze godzinê. Ludziska patrz± z ciekawo¶ci±, a ja dumam: czy wyjdzie? Przeciez szybka nie jest p³aska, jak obraz bêdzie kiepski, to bêdzie wstyd! Jakie¿ by³o moje zdziwienie i zaskoczenie, gdy zobaczy³em S³oñce idealnie okr±g³e, a nie jakie¶ zniekszta³cone, czy rozdwojone, a na jego powierzchni kilka niedu¿ych grup plam z cudownie zarysowanymi j±drami i pó³cieniami! Co to by³ za wspania³y widok!!! No to bêdziemy mieli u¿ywanie! Mój honor zosta³ uratowany, a dyrekcja jak popatrzy, to dyspensa murowana! Podczas zaæmienia kto tylko zechcia³, to patrzy³. Patrzy³ i podziwia³, a znalaz³ siê i kto¶ taki, kto tylko krótko, ale jak¿e wymownie skwitowa³ "jak w ksi±¿ce". S³oñce piêknie widoczne razem z plamami oraz niesamowicie czarny obrys tarczy Ksiêzyca nie¼le ju¿ wciêty w tarczê S³oñca. Mo¿na by³o zauwa¿yæ, jak stopniowo zakrywa³ nasz± gwiazdê, a w tym i plamy - jak poma³u nasuwa³ siê wpierw na pó³cieñ plamy, dalej na j±dro, a¿ wreszcie "zjad³" ca³± plamê, by po chwili w podobny sposób powoli, ale konsekwentnie "po¿reæ" nstêpn±. Wygl±da³o to gro¼nie i majestatycznie zarazem. Có¿, ¿ywio³ to potê¿ny, a nam tylko zosta³o patrzeæ w milczeniu i pokorze...

Drugi powód, dla którego zdecydowa³em siê na solidny, szklany filtr obiektywowy, to wypadek, jakiemu uleg³em, oczywi¶cie, przy obserwacji S³oñca. Có¿, rutyna robi swoje i piszê ten ustep ku przestrodze wszystkich obserwatorów S³oñca!!!
Otó¿ wpad³em na pomys³ zrobienia sobie filtra z okopconego szkie³ka nakrywkowego - jest bardzo cieniutkie i my¶la³em sobie, ¿e nawet nagrzane nie pêknie, wiedz±c oczywi¶æiew o tym, jak zdradliwe s± filtry okularowe!!! Có¿, moja niefrasobliwo¶æ zosta³a surowo ukarana: szkie³ko wytrzyma³o pod naporem 11 cm lustra tylko kilka minut, co¶ zasycza³o i trzas³o, a ja oberwa³em pe³n± wi±¿k± po oku!!! Zanim zorientowa³em siê, co siê dzieje, wpatruj±æ siê w S³oñce, do zamkniêcia oka minê³o oko³o 0,5 sekundy. To wystarczy³o, aby po otwarciu oka zobaczyæ czerwony powidok tarczy s³onecznej! I nie widzê kolorów: wszystko w tonacji ¿ó³to - czerwonawej i jakiej¶ nieokre¶lonej, szarej!!! No tak, pomy¶la³em sobie, jestem bez jednego oka, usma¿one na amen...Ale po oko³o 5 minutach widzenie kolorów poma³u zaczê³o wracaæ, powidok zacz±³ bledn±æ, by po godzinie - dwóch wszystko wróci³o do normy.
Po raz drugi mia³em nieco wiêcej szczê¶cia; otó¿ zamocowa³em filtr podobnie jak przy zaæmieniu S³oñca, ale tym razem chcia³em zobaczyæ grupy plam bardziej ostro i zdj±³em diafragmê. Filtr wytrzyma³ parê minut i trzas³. I znowu oberwa³em po oku. Tym razem dwie po³ówki filtra opar³y siê o spinacz, którym przytrzyma³em filtr na odci±gu paj±ka, by nie obsun±³ siê i dziêki temu do oka dotar³a tylko czê¶æ ¶wiat³a przez w±sk± szczelinê. Miesi±c pó¼niej odda³em Mizara koledze i sam przesiad³em siê na swojego Dobsona. Po raz trzeci ju¿ nie chcia³em ryzykowaæ z podobnymi "wynalazkami" i chyba tylko dziêki Bogu do tej pory widzê dobrze na oboje oczu. Uff...

Ale S³oneczko nie da³o za wygran±, ciekawo¶æ, jak wygl±daj± plamy teraz, no i zrobi³em wreszcie sobie porz±dny filtr, o którym teraz opowiem.
Spróbowa³em pomys³u z broszurki Rybarskiego i Serkowskiego o amatorskim teleskopie zwierciadlanym, szlifuj±c na p³asko szybke spawalnicz± Nr 13 obciêt± w kr±zek o ¶rednicy 78 mm. Szlifowa³em na 2 kr±¿kach szklanych o podobnej ¶rednicy i grubo¶ci oko³o 6 mm. Po ostatecznym wyszlifowaniu proszkiem 1200 i takim sobie podpolerowaniu, by tylko co¶ przezeñ by³o widaæ, zabra³em moje nieszczêsne szkie³ko na dzia³kê oraz szukacz 60 mm, by siê przekonaæ, czy cokolwiek bêdzie widaæ. Go³ym okiem tarcza s³oneczna nawet nie¼le widocna, a co przez szukacz? No i tak z ogromn± ciekawo¶ci± przystawi³em mój pierwszy, ledwie co po³yskuj±cy filtr, a jeszcze okropnie matowy do obiektywu szukacza. I co widzê? Wprawdzie otoczenie S³oñca mgli¶cie jasne, ale samo S³oñce niesamowicie ostro zarysowane, a na nim parê grup plam s³onecznych. I to ca³kiem fajnie widocznych. Potem jako¶ korzystaj±c ze stojaka na kwiatki i doniczki na dzia³ce s±siada, podpar³em to wszystko nieruchomo i próba number two! I znowu S³oñce ostre, plamy widoczne wspaniale przy px16! Zauwa¿y³em nawet, ¿e powierzchnia S³oñca nie jest idealnie g³adka, ale jakby zmatowia³a, pokryta delikatnym piaseczkiem. Czy to matowo¶æ szk³a? Niemo¿liwe, nie mo¿e siê reprodukowaæ w ognisku szukacza, za blisko obiektywu. Zatem to mo¿e byæ tylko granulacja!!! Niesamowite!!!Przy px16 widzê granulacjê s³oneczn±!!! I to przy takiej prowizorce? Przecie¿ b³yszczy siê ledwie co! No to warto polerowaæ dalej, wstêpny wynik jest rewelacyjny! I wypolerowa³em to nieszczêsne szkie³ko, staj±æ siê posiadaczem filtra, daj±cego niesamowicie ostre i "jadowite" obrazy plam i pochodni s³onecznych.
No i to sk³oni³o mnie do pe³nego opisu wykonania takiego filtra.


WYKONANIE


1. Wybór materia³u na filtr

Szkie³ko spawalnicze Nr 13 o wymiarach najlepiej 80x100 mm zakupimy w sklepie z artyku³ami BHP oraz ochrony osobistej (np. sklepy "SUPON"). Lepsze pod wzglêdem obróbki, bo grubsze s± szkie³ka ze starych dostaw - maj± grubo¶c oko³o 3 mm. Nowsze, produkcji niemieckiej szkie³ka ATHERMAL wykonane s± z lepszego jakosciowo szk³± firmy Schott, ale s± nieco cieñsze i wymagaj± delikatniejszego nacisku podczas obróbki. Je¿eli chcemy fotografowaæ plamy, wybierzmy filtr Nr 12 - jest nieco ja¶niejszy - skrócimy niezbêdny czas na¶wietlania zdjêcia.

2. Obróbka wstêpna

Polega na przyciêciu filtra na kszta³t ko³a o ¶rednicy oko³o 80 mm. Potrzebne bêd± nam równiez 2 pomocnicze p³ytki szklane o tej samej ¶rednicy i grubo¶ci oko³o 5 - 6 mm do szlifowania filtra. Operacjê przyciêcia szk³a najlepiej powierzyæ szklarzowi (spytajmy, czy ma cyrkiel do ciêcia szk³a) lub ostatecznie próbujmy sami.
Ja to zrobi³em w ten sposób, ¿e z naddatkiem oko³o 2 mm przyci±³em filtr oraz szybke pomocnicz± kó³kiem do ciêcia szk³a i ob³ama³em nadmiar materia³u. Do ostatecznego kszta³tu szlifowa³em je na mokro gruboziarnist± ose³k± karborundow± - bardzo dobre s± tutaj tarcze szlifierskie; ka¿dy zak³±d ¶lusarski posiada zu¿yte lub po³amane. A jak spyta po co, to mo¿emy opowiedzieæ o S³oñcu i naszej pasji, podaruje je nam na bank! Pomocnoicze p³ytki szklane obrobi³em z grubsza, pozostawiaj±c fazkê, za¶ p³ytkê filtra dopasowa³em do spodniego denka puszki po solonych orzeszkach jako szablonu (niestety, orzeszki "wr±ba³" kto¶ inny...), tak, aby filtr wszed³ w obrys rantu puszki i siê tam schowa³. Uzyska³em ¶rednicê 78 mm. Oczywi¶cie, wpierw szlifowa³em pocz±wszy od fazki, a potem zdejmowa³em nadmiar szk³±, dopasowuj±c do rantu denka. Pozwoli³o mi to na unikniêcie odprysków. Pamiêtajmy tu o jednej, wa¿nej zasadzie: szlifujmy fazkê "z w³osem", w kierunku na zewn±trz p³ytki, stosuj±c umiarkowany nacisk. Szk³o szybki spawalniczej jest miêkkie i do¶æ ³±two je zarysowaæ. Odno¶nie p³ytek pomocniczych: nie bawmy siê w uzyskanie idealnie okr±g³ego kszta³tu, wa¿ne, by ich ¶rednica by³a mo¿liwie zbli¿ona do p³ytki, z której zrobimy filtr. POd koniec usuñmy ewentualne drobne odpryski na naszych p³ytkach drobnoziarnistym papierem ¶ciernym (wystarczy #320 na sucho). Chodzi o to, aby unikn±æ przy drobnym szlifowaniu "wje¿d¿ania" przez owe odpryski ¶cierniwa na brzegi szlifowanych powierzchni, a przez to grubszych matowo¶ci, trudniejszych do usuniêcia przy polerowaniu.

3. Szlifowanie

Zgrubne szlifowanie przeprowadzamy za pomoc± ¶cierniwa #320. Mo¿e byæ to karborund z kompletu proszków, stosowanych w zestawach do szlifowania lustra do teleskopu. Jako "podstawkê" do szlifowania mozna wykorzystaæ grub± gumê o równej grubo¶ci lub kawa³ek wyk³adziny z miêkkiego PCV. I nie musimy szlifowac na beczce! Nasz warsztat szlifierski mo¿na po³o¿yæ na stole.
NIe musimy specjalnie przytrzymywac dolnej p³ytki, by nie przesuwa³a siê. P³ytkê przytrzymuj± si³y przylegania wody, która nieuchronnie dostaje siê pod spód. Poza tym si³y przesuwaj±ce spodni± p³ytkê nie s± du¿e: szlifujemy, stosuj±c niewielki nacisk. Wystarczy, ¿e po k±¿dej serii ruchów szlifierskich (pojedyncze lub podwójne "W", jak kto woli), bêdziemy obracaæ wpierw obie p³ytki razem, nastêpnie górn± p³ytkê, parê ruchów szlifierskich i znowu tak obracamy, siedz±c sobie, a nie chodz±c wokó³ beczki!!! Najlepiej szlifowaæ w ten sposób, aby ¶rodek górnej p³ytki pisa³ podwójne "W", a p³ytkê wysuwaæ od siebie i do siebie oraz na boki na odleg³o¶æ oko³o 1/8 ¶rednicy - zatem ¶rodek p³ytki za ka¿dym ruchem pokona drogê oko³o 1/4 ¶rednicy. Szlifujemy naprzemiennie na 2 p³ytkach szklanych: p³ytka filtra raz u do³u, raz u góry. I zmienia³em p³ytki w ten sposób, aby raz szlifowaæ z jedn± p³ytk± pomocnicz±, raz z drug±, a potem krótko, obie p³ytki pomocnicze po sobie, wg schematu: np:

Szlifujemy np. tak: 1A / A1 (tzn p³ytka filtra na gótrze/u do³u), potem B1 / 1B, potem 2A / A2 i wreszcie B2 / 2B. W ka¿dej pozycji robimy np. 3 okr±zenia lub szlifujemy przez np. 3 minuty.
Tak samo szlifujemy nasz filtr z drug± p³ytka pomocnicz±, a potem wreszcie szlifujemy 2 p³ytki pomocnicze wzgledem siebie. Od czasu do czasu przy ka¿dym po³o¿eniu p³ytek wykonujemy kilka chaotyvcznych ruchów dla lepszego wyrównania powierzchni i lepszzego rozprowadzenia siê proszku. I efekt jest taki, ¿e wszystkie powierzchnie ¶cieraj± sie równomiernie i staj± siê dok³adnie p³askie.
Jak nak³adaæ mieszaninê proszku i wody? Mo¿na nak³adaæ zawiesinê proszku w wodzie, ale to bêdzie raczej trudne, z uwagi na stosunkowo szybkie opadanie proszku; lepiej zmoczyæ wod± powierzchniê dolnej p³ytki, na to na³o¿yæ proszku w objêto¶ci troszkê wiêcej ni¿ na czubek no¿a - chodzi o to, by po rozprowadzeniu proszku palcami, pokry³ on p³ytkê w miarê równomiernie cienka warstw±. I nak³±damy drug± p³ytkê, kolistymi ruchami "wyganiamy" pêcherzyki powietrza. I zaczynamy szlifowanie. Od razu zobaczymy, ile maksymalnie proszku nalezy po³o¿yæ, by mo¿liwie jak najmniej jego wyp³ynê³o spomiêdzy p³ytek. Szkoda marnowac proszku! Sami przekonamy siê, ¿e proszku zu¿ywa siê na prawdê niewiele.
Pamiêtajmy, by ca³a powierzchnia p³ytek by³a równomiernie pokryta mieszanin± proszku i wody. Je¿eli brzegi bêd± bardziej suche: zmoczmy je kropkl± wody i chaotycznymi ruchami rozprowad¼my proszek równomiernie po p³ytce. I szlifujemy dalej.
P³ytki myjemy wtedy, gdy utworzy siê bia³y szlam zmielonego szk³a, a opór przy szlifowaniu zacznie wzrastaæ. Jest to istotne zw³aszcza przy stosowaniu karborundu, który ma tendencjê do zmielenia siê. Dalsze szlifowanie takim rzadkim "b³otkiem" mo¿e doprowadziæ do sklejenia siê p³ytek. Praktycznie ka¿d± zmianê proszku dobrze robiæ przy zmianie szlifowanych powierzchni p³ytek, czyli po up³ywoie oko³o 5 - 6 minut. Wystarczy kierowaæ siê g³o¶no¶ci± chrobotu przy szlifowaniu: je¿eli jest taki sam i opór przy szlifowaniu jest sta³y, to jeszcze nie trzeba zmieniac proszku na ¶wie¿± porcjê. Szlifujemy tak d³ugo, a¿ znikn± wszystkie b³yszcz±ce powierzchnie naszego filtra. Trwa to oko³o godziny czasu. Po ukoñczonym szlifowaniu grubym myjemy dok³adnie nasze rêce, p³ytki i podk³adkê, na której k³adziemy p³ytki oraz powierzcniê sto³u, która mog³a ulec zabrudzeniu proszkiem.

Drobne szlifowanie

Drobne szlifowanie przeprowadzamy za pomoc± proszków #600, #800 i #1200.
Wskazane jest u¿ycie zdekantowanych proszków, które pozwoli na usuniêcie grubszych ziarenek z ka¿dej gradacji proszku, które najbardziej s± odpowiedzialne za powstawanie dziurek lub bardziej gruboziarnistego matu, ni¿ ten, który mo¿na by osi±gn±æ dla danej gradacji ziarna. Wielko¶æ ziarenek proszków w obrêbie danej gradacji nie jest jednakowa, jak by siê to mog³o zdawaæ.

Technika szlifowania jest podobna, jak przy szlifowaniu grubym, z tym, ¿e nalezy pamiêtaæ o kilku praktycznych uwagach:
Je¿eli dziurek nie ma, myjemy wszystko dok³adnie i wtedy przechodzimy na nastêpny proszek.
Po ukoñczeniu szlifowania proszkiem #1200 (bardzo zalecamy u¿ycie zdekantowaniego proszku, wtedy polerowanie trwa krócej!) i gdy stwierdzimy, ¿e nasz filtr jest pieknie wyszlifowany, bez rys i dziurek, wreszcie d³ugo oczekiwany moment:

4. POLERUJEMY!!!

Potrzebne nam bêd±:
Wykonanie polerownika:

Smo³ê topimy na ma³ym ogniu w naczyniu o w miarê miêkkich ¶ciankach; ja wykorzysta³em puszkê po piwie. Zróbmy sobie doñ pa³±k z drutu, by by³o za co ow± gor±ca puszkê chwytaæ i przenosiæ. Topienie smo³y mo¿na wykonaæ nawet nad ¿arem ogniska (próbowa³em robiæ to na dzia³ce i ca³kiem przyjemna to robota!), a gdy robimy to w kuchni, to lepiej pod nieobecno¶c pani domu, bo robota to "pachn±ca". Otwórzmy okno, niech siê wietrzy.
Gdy smo³a siê roztopi (starajmy siê nie dopuszczaæ do wrzenia smo³y, bo powstan± w niej potem pêcherzyki gazu po zestaleniu) sypiemy do niej drobno sproszkowan± kalafoniê, by szybciej rozpuszcza³a siê w smole. Orientacyjny stosunek smo³y do kalafonii jak 3:1. Gdy na patyku, którym to bêdziemy mieszaæ, nie bêdzie widaæ nierozpuszczonych grudek kalafonii, wtedy wyjmujemy go ze smo³y i ch³odzimy kilka minut w wodzie o temperaturze pokojowej i badamy jej twardo¶æ: wciskamy paznokieæ zdecydowanym naciskiem: powinien pozostaæ wyra¼ny ¶lad po paznokciu: powinni¶my czuæ, jak powoli wciska siê w smo³ê. Nacinana lub skrawana no¿em powinna kruszyæ siê, pozwala siê skrawaæ i nie kruszyæ, gdy osi±gnie temperaturê oko³o 30- 35 stopni C. Je¿eli jest za twarda - dodajemy trochê smo³y, je¿eli za miêkka - dosypujemy jeszcze trochê kalafonii, a¿ smo³± osi±gnie wymagan± twardo¶æ.
Nie przejmujmy siê "aptekarskim" dozowaniem sk³adników. Nie jest to a¿ takie krytyczne. Je¿eli smo³a jest dobra, zestawiamy z ognia i bêdziemy wylewaæ j± na przygotowany kr±¿ek. Wpierw oklejmy jego brzegi ta¶m± klej±c± tak, by powsta³o p³askie naczynie o wysoko¶ci ¶cianek oko³o 7 mm. Zapobiegnie to rozlewaniu siê smo³y. Gdy smo³a osi±gnie konsystencjê miodu, wylewamy j± a¿ po brzegi i pozostawiamy do ostygniêcia, a¿ powierzchnia smo³y bêdzie przyjemnie ciep³a, ale nie parz±ca. Wtedy odklejamy ta¶me klej±c±, namydlamy powierzchniê smo³y i kr±¿ka szklanego (mo¿e byæ to p³ytka pomocnicza, u¿ywana do szlifowania, tylko dok³adnie wymyta z proszku ¶ciernego!!!), uprzednio nagrzanego np. w ciep³ej wodzie i k³adziemy na smo³ê i kolistymi ruchami wyg³adzamy powierzchniê smo³y, obserwuj±c, jak wyciskaj± siê spod spodu pêcherzyki powietrza i powierzchnia staje siê coraz bardziej równa.
Po wyrównaniu powierzchni obcinamy na mokro brzegi smo³y, które wystaj± poza obrys kr±zka, robimy fazkê oraz nacinamy powierzchniê smo³y w kratkê o szeroko¶ci oczek oko³o 15 mm. Niewielkie dziurki w smole same wkrótce wyrównaj± siê podczas polerowania. Polerownik jest gotowy do pracy.

Wykonanie podstawki pod polerownik:

Wystarczy p³aska deseczka drewniana (nie z p³yt wiórowych powlekanych, bo wtedy ³atwomo porysowanie polerowanego filtra) o wymiarach oko³o 20x20 cm, do niej przybijmy listwê tak, by doln± krawêdzi± wystawa³a pod p³aszczyznê owej deseczki: bêdzie to oparcie, które zapobiegnie zsuwaniu siê naszej deseczki na stó³. Na wierzch naszej deseczki przyklejamy poprzecznie 2 paski sklejki o grubo¶æi oko³o 2 mm, szeroko¶ci oko³o 10 mm i d³ugo¶ci oko³o 7 cm; w odleg³o¶ci: po lewej stronie 3 mm szerzej ni¿ nasz filtr, a po prawej: wêziej 3 mm ni¿ nasz filtr. Miêdzy owe paski sklejki bêdziemy wk³±daæ filtr - bedzie to zapobiegaæ przesuwaniu siê filtra podczas polerowania.

Technika polerowania:

Polerujemy w pozycji odwróconej, tj. filtrem do do³u. K³adziemy nasz filtr na deseczce, moczymy go cienka warstw± wody (rozprowadzamy palcami) i na to palcami rozprowadzamy szczyptê, na czubek no¿a tlenku ceru. Nie ma sensu nak³±daæ zbyt du¿ej ilo¶ci wody i tlenku ceru; nadmiar sp³ynie pod spód i zostanie niewykorzystany. K³adziemy polerownik i polerujemy ruchami polerskimi tak, jak przy szlifowaniu. Powinni¶my s³yszec cichy chrobot tlenku ceru oraz wyczuwaæ wyra¼ny, ale równomierny opór, poniewa¿ p³ytka jest jeszcze matowa. Je¿eli wyczuwamy zacinanie siê p³ytki, to trzeba nagrzaæ smo³ê w ciep³ej wodzie przez kilka sekund, namydliæ polerownik i kolistymi ruchami za pomoc± naszej p³ytki filtra wyrównaæ smo³ê,stosuj±c lekki nacisk, a¿ ustanie zacinanie siê. Wtedy sp³ukujemy myd³o i polerujemy. Ju¿ nie powinni¶my wyczuwaæ zacinania siê p³ytki.
Stosujemy lekki nacisk i nak³adamy now± porcjê tlenku ceru, gdy poprzednia zniknie, filtr zrobi siê ciemny, a opór przy polerowaniu wzro¶nie. Po oko³o 15 minutach opór wyczuwalny podczas polerowania wyra¼nie siê zmniejszy, a powierzchnia filtra zacznie siê b³yszczeæ. Ju¿ po pó³ godziny polerowania, przypadaj±cej na ka¿d± stronê p³ytki mo¿na ogl±daæ w³ókno ¿arówki, a tarcza S³oñca jest ju¿ ostro zarysowana. W tym stanie da siê nawet ju¿ ogl±daæ granulacjê i plamy na S³oñcu!
Polerowanie trwa oko³o 10 godzin na ka¿d± stronê p³ytki, razem wiêc trwa oko³o 20 godzin. Skuteczno¶æ polerowania mo¿na sprawdziæ, ogl±daj±c powierzchniê filtra technik± podobn± do badania pozosta³o¶ci wiêkszych dziurek po poprzednich proszkach: na ciemnym tle wypolerowanej powierzchni nie powinny byæ widoczne b³yszcz±ce dziurki. Dodaæ przy tym nalezy, ¿e niewielka ich liczba wcale nie przeszkadza w obserwacjach S³oñca.
Sprawdzanie kszta³tu filtra:
Idealna p³asko¶æ obu powierzchni nie jest wymagana: filtr ten mo¿emy potraktowaæ jako soczewkê dwup³ask± lub o dwóch powierzchniach sferycznych o bardzo du¿ym promieniu. Dla zapewnieniu prawid³owej powierzchni filtra wystarczy polerowanie przy bardzo niewielkim nacisku.
Efekt polerowania i wynik koñcowy:
Wykona³em ju¿ kilka filtrów opisan± metod± i wszystkie sprawuj± siê znakomicie. Ju¿ przy powiêkszeniu oko³o 40x widoczna jest granulacja s³oneczna jako bardzo drobnoziarnista matowo¶æ na powierzchni S³oñca; przy px55 widoczna jest bardzo wyra¼nie, gdy atmosfera jest stabilna. Plamy na S³oñcu przynajmniej do px125 widoczne bardzo ostro ze struktur± pó³cieni, widoczne s± równie¿ najmniejsze plamy, wy³aniaj±ce siê spo¶ród granulacji s³onecznej. Ostro i kontrastuj±co widoczne s± równie¿ pochodnie s³oneczne, których najlepiej szukaæ w pobli¿u krawedzi tarczy S³oñca.
Instalacja filtra:
Filtr w teleskopach Newtona instalujemy na zrobiony dekiel; ¶rodek otworu na filtr wypada w po³owie odleg³o¶ci miêdzy bokiem lusterka wtórnego i krawêdzi± lustra g³ownego, patrz±c od przodu. W ma³ych teleskopach Newtona oraz refraktorach filtr ten mo¿na za³o¿yæ centralnie w osi optycznej.


Powrót na g³ówn±           www.teleskopy.pl           Co¶ o Heweliuszu           Aktualno¶ci           Co i gdzie zdobyæ?           Co i jak zrobiæ?           Porady praktyczne           Najczêstsze problemy           Linki           Status naszej strony